niedziela, 22 maja 2016

chłopak z więzienia cz. 1




Było to kilka miesięcy po wyjściu z Domu Dziecka, wtedy wspólnie jedząc obiad ktoś zapukał do drzwi. Dawid otworzył, okazało się, że to Listonosz, przyniósł list do niego i do mamy... Mama w tym czasie przyszła nas odwiedzić. Wyrwałam Dawidowi list adresowany do mamy i go otworzyłam, przeczytałam w nim, że moja mama jest świadkiem w związku ze sprawą włamania do sklepu.. A te włamanie zrobił on... Zabrałam mu z rąk pismo, które również dostał w związku z tą sprawą,jednak to on był głównym oskarżonym... Zapytałam się z wściekłością ich oby dwóch o co tu chodzi ? On się wszystkiego wyparł, kłamał mi prosto w oczy, że on tego nie zrobił, że był to nasz wspólny przyjaciel Marek, który to on dokonał wraz ze swoim kolegą włamania do tego sklepu, a Dawid tylko przechowywał fanty...

Uwierzyłam mu, jednak do mamy poczułam znowu nienawiść, nie chciałam by cokolwiek wyjaśniała, nie uwierzyłam jej nawet w to,że dzień po tym włamaniu była u nas w domu Policja i znalazła niektóre rzeczy,które zostały ukradzione..


Kolejny raz wpadłam w szał, zaczęłam krzyczeć, wręcz wrzeszczeć jak opętana na mamę, podniosłam na nią rękę jednak nie uderzyłam jej - uderzyłam ręką w szybę od drzwi.. Szybka pękła i mi ją rozcięła. Dawid zadzwonił na pogotowie, które przyjechało, bo nie byłam w stanie się uspokoić, miałam ochotę ją zabić, bo uwierzyłam w to,że on był niewinny,a że to ona go w coś wrabia...


Przyjechało pogotowie, od razu usłyszeli krzyk jeszcze przed wejściem do budynku,. Dostałam zastrzyk na uspokojenie i zabrali mnie do szpitala na zszycie ręki...


W domu zrobiłam mu awanturę, cały czas drążyłam ten temat z włamaniem. On przysięgał mi,że tego nie zrobił,że był to Marek z kolegą... Nie myślałam wtedy logicznie, no bo przecież skoro on tego nie zrobił, to dlaczego dostał wezwanie na rozprawę ? O tym nie pomyślałam, bo byłam ślepo w nim zakochana i wierzyłam mu...


Później już nie drążyliśmy tego tematu, nie pytałam się Marka czy to jest prawda... A To był Mój błąd, bo mogłam zapytać się jego, wtedy dowiedziałabym się prawdy, ale czy bym mu uwierzyła ? Wątpię, skoro mamie nie mogłam uwierzyć w to,że Policja tu była i znaleźli te rzeczy, to co dopiero obcemu mężczyźnie ?


Kazałam Dawidowi wtedy by w końcu poszukał pracy, oczywiście pomogłam mu w tym i dostał prac jako robotnik gospodarczy czyli głównie wykonywanie obowiązków na dworze takich jak: sadzenie kwiatów,grabienie liści ...

Ucieszyłam się, dostał umowę i mogliśmy choć troszkę pozwolić sobie na lepsze życie, dzięki jego wynagrodzeniu, bo z alimentów,zasiłku rodzinnego, który otrzymywałam od MOPSU za to, że się uczę i wynagrodzeniu z moich praktyk nie mogliśmy sobie pozwolić na droższy chleb lub masło...

Po dwóch miesiącach jego pracy, będąc w szkole zadzwonił telefon a w nim przedstawił się funkcjonariusz Policji, i oznajmił mi,że zatrzymał Dawida i mam pół godziny,żeby przywieźć na komendę jego najpotrzebniejsze rzeczy bo go zabierają do Zakładu Karnego..


Bez zastanowienia od razu wybiegłam z lekcji i pobiegłam do domu, pakując go płakałam i rozmawiałam z Markiem co mam zrobić, Marek prosił bym się uspokoiła i po Policji od razu przyszła do niego do pracy. Zamówił mi taksówkę, a ona zawiozła mnie na komisariat...


Weszłam do środka i od razu zapytałam się gdzie jest mój chłopak, za co go wywozicie... Funkcjonariuszka nie chciała mi powiedzieć nic, zadzwoniła tylko i oznajmiła, że już jestem z jego rzeczami... Czekałam tam ciągle płacząc, po chwili zobaczyłam jak go wyprowadzają w kajdankach, razem z tymi rzeczami podbiegłam do niego jednak jeden z Funkcjonariuszy od razu mnie od niego odsunął.. Nawet nie dał mi chwili by z nim porozmawiać...






Ostatnie słowa Dawida jakie tam usłyszałam to to,że mnie kocha i żebym poszła do jego kuratorki się zapytać o co chodzi.. On miał kuratora z tego względu,że wcześniej rozrabiał i siedział w więzieniu...

Nie wiedziałam wtedy już nic, nie wiedziałam nawet do jakiego Zakładu Karnego go wywożą... Stałam tam i patrzyłam jak go mi zabierają, jak zabierają mi człowieka z którym miałam już plany na przyszłość, który przy mnie był zawsze...








Poczułam się znowu samotna, ale nie poddałam się tak szybko i od razu poszłam do Sądu do jego kuratorki zapytać się w jakiej sprawie, dlaczego i gdzie mi go zabrali... Kuratorka przez to,że mnie znała powiedziała mi,że Dawid dostał 1rok i 6miesięcy pozbawienia wolności za włamanie do sklepu... Domyśliłam się od razu o jakie włamanie chodziło i kuratorka to potwierdziła...

Wiecie co ja wtedy poczułam ? Okłamywała mnie osoba,której mogłam powiedzieć wszystko, która była ze mną, której bardzo potrzebowałam i dla której byłabym w stanie zrobić wszystko, dosłownie wszystko !!!!


Wyszłam od niej jeszcze z większym płaczem, ale postanowiłam, że pójdę od razu do Marka, powiem mu co się stało, bo to była ostatnia moja osoba, której zaufałam...


Marek mówił mi, żebym się uspokoiła,że wszystko się wyjaśni,żebym poczekała na telefon od niego. Powiedział mi również, że mnie nie zostawi, że mi pomoże dopóki Dawid nie wyjdzie....


Ucieszyłam się,że nie jestem sama, nie zniosłabym tego... Byłam w takim stanie,że miałam ochotę się zabić... Bo w jednej chwili cały mój świat zawalił się, pomyślałam po raz kolejny, dlaczego ja ? Dlaczego znowu mnie coś spotyka,wtedy gdy już powoli moje życie zaczyna się układać, gdy już jestem szczęśliwa...







Trzymając telefon w ręku, nie miałam ochoty choć na chwilę go odłożyć, cały czas czekałam, żeby się do mnie odezwał. Wtedy znowu zostałam sama, nie miałam się do kogo odezwać. Marek mnie odwiedzał tylko wtedy gdy było to możliwe, wspierając mnie na duchu. Ale to nie było to,brakowało mi jego, jego przytulenia, jego rozmów, jego bycia w domu. Mama odwiedziła mnie na następny dzień pytając gdzie jest Dawid, oznajmiłam jej, że zabrali go do Zakładu Karnego, nie przejęła się tym, przyszła tylko po to by mi dać alimenty, oczywiście dostałam wtedy 150zł od niej bo powiedziała mi, że ona potrzebuje pieniądze na jedzenie bo tam nic nie dostaję.. Było mi wtedy wszystko już jedno, bo znienawidziłam cały świat.

Po 3 dniach od naszego rozstania w końcu dostałam telefon ! Jezu, jak ja się ucieszyłam.. Pierwsze słowa z jego ust były takie:





Ucieszyłam się, że go słyszę... Powiedział mi,że na razie jest na przejściówce we Wrocławiu,ale już pisze o przeniesienie do Naszej miejscowości... Spytałam się go czy coś potrzebuje, prosił mnie o jedzenie, środki czystości i karty telefoniczne, ponieważ tylko dzięki niej mógł się ze mną skontaktować.

Bez zastanowienia tylko gdy Marek przyszedł do mnie z pracy poszłam z nim do sklepu, wydałam wszystkie pieniądze na to by miał to czego chce, sobą się nie przejmowałam, pomyślałam, że skoro dawałam sobie radę - dam i teraz, a jemu jest to bardziej potrzebne niż mi...


Wysłałam mu paczkę i czekałam na to,aż się odezwie. Po 2 dniach ją otrzymał,zadzwonił i podziękował... Powiedział mi,że wysłał do mnie list i prosił bym mu na niego odpowiedziała, no oczywiście zgodziłam się... Dostałam list, w pięknie ozdobionej przez niego kopercie, pisał mi jak bardzo mnie kocha,jak bardzo mu mnie brakuje, jak bardzo chciałby mnie zobaczyć choć na chwilę... Dużo do siebie pisaliśmy, również rozmawialiśmy przez telefon... Marek wynajmował mieszkanie, powoli przenosił swoje rzeczy do mnie, nie chciał mnie zostawić wtedy samej, a wiem że rozmawiał z Dawidem przed jego zamknięciem o tym, i zgodził się mi pomóc w razie gdyby coś się stało ....


Czekałam tylko na to by go mi tu przywieźli, tu gdzie miałabym kilka minut drogi i mogłabym się z nim spotkać... Trwało to 4 miesiące, aż w końcu dostał zgodę na przeniesienie... Załatwił widzenia ze mną,lecz mogłam go odwiedzać tylko z mamą, dlatego, że byłam niepełnoletnia.


Błagałam mamę, gdy tylko zbliżał się dzień widzeń by ze mną poszła, nie chętnie to robiła ale godziła się... Nigdy nie zapomnę, gdy po takim czasie go ujrzałam... To jest uczucie nie do opisania, od razu łzy mi same popłynęły po twarzy, a gdy go przytuliłam i poczułam jego dłonie zrozumiałam jeszcze bardziej jak mi bardzo na nim zależy, jak bardzo go kocham i jak bardzo mi go brakuje...






 Nasze widzenie trwało 1 godzinę - niestety taki jest tam regulamin, ta godzina tak szybko minęła, że ciężko mi było się z nim rozstawać. Nie drążyłam tematu z włamaniem, bo chciałam się nim nacieszyć. Siedzieliśmy na wprost siebie ciągle trzymając się za dłonie... Niestety nadszedł czas w którym musieliśmy się rozstać... I znowu się rozpłakałam, coś we mnie pękło, nie chciałam by on wracał do celi, chciałam, żeby wrócił ze mną do domu, do naszego wspólnego domu...







Odwiedzałam go tylko wtedy,gdy była taka możliwość, oczywiście musiałam bardzo prosić moją mamę, żeby ze mną chodziła, nie raz się o to kłóciliśmy.

Pamiętam dzień w którym do niego nie poszłam mimo tego, że miałam zgodę na widzenia. To nie było tak, że to ja nie chciałam, to moja mama nie przyszła, zadzwoniła tylko i powiedziała, że ona już więcej tam ze mną nie pójdzie - zwyzywałam ją wtedy od najgorszych, znienawidziłam ją jeszcze bardziej.






Gdy on zadzwonił i się zapytał czy przyjdę, powiedziałam, że nie bo mama nie chce ze mną przyjść. Wściekł się, zrobił mi awanturę,zaczął w niej mówić o tym,że już mi nie zależy, że to pewnie ja nie chce a nie mama,że już pewnie sobie kogoś znalazłam i go zostawiam... Oczywiście wszystkiemu zaprzeczyłam, to nie była moja wina... Musiałam wtedy czekać, żeby być już pełnoletnia, a pełnoletnia miałam być dopiero za 4 miesiące... Odliczałam dni i modliłam się by jak najszybciej być pełnoletnia, tylko po to by się z nim spotkać...

I wtedy właśnie zaczęło się między nami wszystko psuć tylko przez to, że nie mogliśmy się widywać. Zaczął do mnie wydzwaniać kilka razy w ciągu dnia pytając się mnie co robię, jak się czuje... Miło było z jego strony, że się o mnie martwił, ale po czasie dopiero już to zaczęło mnie irytować.



To nie było już normalne - to było chore !! Wiedząc o tym,że nie mam pieniędzy, a wszystkie które miałam wydawałam na niego jak nie paczki to karty do telefonu sobie odmawiałam nawet droższej bułki kupić to on i tak robił swoje, wydzwaniał non stop... Prosiłam go by tego nie robił, by dzwonił co kilka dni, bo nie stać mnie by mu te karty kupować... Wściekł się powiedział do mnie,że będzie robił co chce, że jak od niego przestanę odbierać on sobie coś zrobi lub tam... Na początku odbierałam ale później już przestałam, bo zbyt często to robił, mimo iż go prosiłam. To wtedy wydzwaniał do naszego Marka, pytając się go gdzie ja jestem i każąc mu mnie szukać... Marek się w nasz związek nie wtrącał, uznał, że to jest sprawa między nami. 

Pamiętam jak pewnego dnia, zadzwonił i był zdenerwowany, że nie odbierałam wcześniej, wytłumaczyłam mu, że nie może się tak zachowywać, że skoro się nie widujemy to niech zaoszczędzi na tych kartach, oczywiście wściekł się jeszcze bardziej. Gdy był tam wściekał się o wszystko, o to, że mnie nie ma w domu, o to, że jestem u koleżanek, o to że nie odbieram wtedy gdy dzwoni...

No i gdy dowiedział się, że nie ma mnie w domu powiedział do mnie: " Idź i się kurw dalej, nara" !!!







To były słowa, których po nim bym się nigdy tego nie spodziewała, nigdy... Wiecie co to jest za uczucie ?






Ja czekałam na tego mężczyznę 7 miesięcy... Czekałam aż wyjdzie,a on potraktował mnie jak szmatę, jak zwykłą wywłokę.. Poczułam,że jestem mu nie potrzebna... Nie umiem wam opisać tego uczucia, to trzeba przeżyć by je odczuć. Mieliśmy plany, chcieliśmy mieć dziecko, wziąć ślub, stworzyć prawdziwą kochającą się rodzinę...
Coś we mnie pękło postanowiłam, że nie... Nie wybaczę mu !!!!! Długo zastanawiałam się czy dobrze robię,czy może dać mu szansę jeszcze, ale nie mogłam pozwolić sobie na takie traktowanie, bo byłam już traktowana tak przez innych i nic z tego później dobrego mi nie wyszło. Gdy zadzwonił powiedziałam mu,że to koniec, że nie chce z nim już być.. Wściekł się chciał bym mu to powiedziała prosto w oczy, zgodziłam się - zadzwoniłam ostatni raz do mamy wybłagałam ją by ze mną tam ostatni raz poszła, z niechęcią się zgodziła...

Zadzwonił kolejny raz powiedziałam mu,że przyjdę i poprosiłam go żeby wziął nasze wspólne zdjęcie, które w liście mu wysłałam.


Nadszedł czas widzenia, wiedziałam już że tego chce, że muszę się z nim rozstać z myślą taką, że może to zrozumie i mnie przeprosi. Czekaliśmy na niego przy stoliku, gdy podszedł nie przywitałam się z nim. Poprosiłam o nasze wspólne zdjęcie, wyciągnął i trzymaliśmy je w dłoniach, zachowywał się tak jakby nic się nie stało, mimo tego,że dzwoniąc do mnie - mnie kontrolował i zabraniał mi wszystkiego,a gdy mu się sprzeciwiałam to mnie wyzywał. Pytałam go co z tym włamaniem ale on dalej zaprzeczał,że on tego nie zrobił i że siedzi za coś innego,za co ? Jak on to powiedział " za stare sprawy z przeszłości" - skłamał.

Minęło parę minut, powiedziałam mu tak jak chciał prosto w oczy,że to już koniec. Koniec naszej miłości,naszego związku, Nas już NIE MA - NIE BYŁO I NIE BĘDZIE, rozrywając na jego oczach nasze wspólne zdjęcie. Chciałam mu dać do zrozumienia,że mnie zranił, zranił tym, że mnie okłamywał, tym że zabraniał mi wszystkiego, tym że mi nie ufał, tym że mnie wyzwał mimo tego ile ja dla niego robiłam i jak długo czekałam aż wyjdzie... Wstałam i wyszłam z mamą stamtąd zostawiając go samego i dając mu do zrozumienia, że mnie stracił... Stracił swoją jedyną osobę która mu pomagała, która zrobiła by dla niego wszystko, która przede wszystkim kochała go !!!







Bardzo długo cierpiałam, nawet do tej pory boli mnie to,że on mnie tak potraktował. Bardzo go kochałam, mogę nawet powiedzieć, że była to moja pierwsza prawdziwa miłość.





Nie wszyscy, którzy siedzą w wiezieniu są tacy sami jak on... Ale nie lepiej było mi powiedzieć prawdę ? Ja przed nim nie miałam żadnych tajemnic. Nie mogłam żyć w kłamstwie, już nie mogłam mu tego wybaczyć i na nowo zaufać. Wiem tylko tyle, że w przyszłości więcej tego błędu nie popełnię, nie będę już z taką osobą, bo nie będę potrafiła jej zaufać, będę się bała że mnie potraktuje jak śmiecia, a tym bardziej nie przeżyłabym znowu tej rozłąki...



2 komentarze:

  1. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  2. 38 year-old Systems Administrator II Malissa Breeze, hailing from Gaspe enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Coloring. Took a trip to Historic City of Meknes and drives a Ferrari 250 GT California LWB Prototype Spyder. ta strona

    OdpowiedzUsuń